piątek, 24 kwietnia 2015

O widoku z okna (w pracy)

Miewam taki plan, by codziennie robić jedno zdjęcie w tym samym ujęciu, a potem złożyć w całość. Bo sarenki, bo zające, bo kaczki, bo wiosna, bo jesień. Albo tak, jak dziś po prostu słonecznie.


Tylko musiałabym codziennie mieć ze sobą aparat.

czwartek, 23 kwietnia 2015

O pożegnaniu

Odbieram H. ze żłobka, akurat bawią się w ogródku. Leci samolot.
- Mama, pać, hamolot. Hamolot leci.
- No to rób papa i idziemy.
- Papa, hamolot.

sobota, 18 kwietnia 2015

O zaspokajaniu potrzeb

Swoich oczywiście. Nie mogłam spokojnie patrzeć, jak chłopaki śmigają ze swoimi puzzlami. Po prostu musiałam. Od razu lepiej.

środa, 15 kwietnia 2015

Osiołkowi w żłoby dano

Kilka lat temu, gdy M. wyruszał do przedszkola, cudem prawdziwym było zdobycie miejsca w tymże przybytku. Najlepiej publicznym, jako tańszym. Teraz mam całkowicie przeciwny problem, H. dostał się do dwóch przedszkoli.

Przedszkole nr 1.
Społeczne, czy innej fundacji. Trochę płatne, ale do przyjęcia, zdecydowanie mniej niż obecnie za żłobek. Na uboczu, cisza, spokój, małe grupy, po jednej grupie z rocznika. Ma dobre opinie. Niecały 1km od domu, a jadąc tam całkowicie omijam korek na ulicy N. (Poznaniacy rozumieją), nawet nie dotykam tej ulicy.

Przedszkole nr 2.
Publiczne, w budynku przyległym do szkoły M. (wspólna stołówka, można wchodzić tym samym wejściem). Tanie jak barszcz. Moloch, 11 grup, 250 dzieci. Ma dobre opinie. Jadąc muszę wjechać w korek na ulicy N. (Poznaniacy rozumieją i mi współczują).

Kochane Bravo, co mam zrobić?

środa, 8 kwietnia 2015

Robert Galbraith, Wołanie kukułki

Cormoran Strike[1] jest weteranem wojny w Afganistanie, synem znanego rockmana, próbującym zarabiać na życie jako prywatny detektyw. Klientów jednak ma niewielu, a gdy rzuciła - i wyrzuciła z mieszkania - dziewczyna, jest zmuszony nocować w biurze. Nie stać go nawet na asystentkę/sekretarkę, ale na jakiś czas zatrudnia Robin, przysłaną z agencji pracy tymczasowej. Nadzieją na przypływ gotówki jest zlecenie, które dostaje od pewnego prawnika z wyższej klasy wyższej, który zleca Strikowi zbadanie przyczyny śmierci jego przyrodniej siostry, znanej i bogatej supermodeli Luli Landry, zwanej Kukułką. Oficjalna wersja mówi o samobójstwie, brat jednak w to nie wierzy. Strike musi wejść w bagienko wielkiej mody i dużych pieniędzy, wszedobylskich paparazzi i znudzonych żon bogatych mężów.

Dziwnym trafem jest to druga w ostatnim czasie powieść (po Pokerze z rekinem Doncowej), jaka mi się trafiła, w której qbpubqmravr myrpn zbeqrepn. Nadal nie rozumiem po co.

O wiele łatwiej by się czytało, gdybym lepiej znała Londyn (bo umówmy się, znajomość położenia głównych zabytków to żadna znajomość), ale cieszy scena, w której Strike je obiad w tej samej restauracji, w której sama jadłam. Galbraith/Rowling osadza akcję w bardzo konkretnych miejscach i nawet nazwiska kreatorów mody są prawdziwe[2].

Galbraith to pseudonim J.K. Rowling, tej od Harry'ego Pottera. Harry'ego czytałam dawno temu dwa pierwsze tomy, nie pamiętam stylu, w każdym razie ,,Wołanie...'' napisane jest bardzo sprawnie i zapowiada się całkiem sympatyczny cykl. Dla mnie problemem (takim moim własnym) było wyobrażenie sobie, który aktor mógłby zagrać Strike'a? Według autorki jest on gruby, niezgrabny, brzydki i ma bardzo niefajne włosy. Mało filmowa postać.

[1] Wiele spotykających go osób dziwi się nietypowemu nazwisku. Czyżby Cormoran był dla odmiany popularnym imieniem?
[2] Tym większe zdziwienie, że jedna z pobocznych bohaterek paraduje w ,,szydełkowym płaszczu'', a po sprawdzeniu w wersji angielskiej i w google nazwiska projektanta okazało się, że rzeczywiście ktoś taki sprzedaje dizajnerskie szydełkowe płaszcze.