Kilka lat temu, gdy M. wyruszał do przedszkola, cudem prawdziwym było zdobycie miejsca w tymże przybytku. Najlepiej publicznym, jako tańszym. Teraz mam całkowicie przeciwny problem, H. dostał się do dwóch przedszkoli.
Przedszkole nr 1.
Społeczne, czy innej fundacji. Trochę płatne, ale do przyjęcia, zdecydowanie mniej niż obecnie za żłobek. Na uboczu, cisza, spokój, małe grupy, po jednej grupie z rocznika. Ma dobre opinie. Niecały 1km od domu, a jadąc tam całkowicie omijam korek na ulicy N. (Poznaniacy rozumieją), nawet nie dotykam tej ulicy.
Przedszkole nr 2.
Publiczne, w budynku przyległym do szkoły M. (wspólna stołówka, można wchodzić tym samym wejściem). Tanie jak barszcz. Moloch, 11 grup, 250 dzieci. Ma dobre opinie. Jadąc muszę wjechać w korek na ulicy N. (Poznaniacy rozumieją i mi współczują).
Kochane Bravo, co mam zrobić?
wybieram bramkę bez korka ;-)
OdpowiedzUsuńale szczerze, zależy czy masz dziecko które poradzi sobie bez pomocy starszego brata, czy będzie się z nim lepiej czuło. ja pewnie bym wybrała mniejsze, bo mam awersję do molochów.
(wonderwoman)
Młodszy sobie poradzi, o to się nie boję. Raczej chodzi mi o to, że tak chcąc nie chcąc zaglądałabym chociaż co jakiś czas do szkoły. Z małego przedszkola jest zupełnie nie po drodze.
Usuńno zaglądanie do szkoły to jest argument.a jak nie po drodze to wiadomo. a co mówią rodzice z molocha? może oni coś naświetlą?
Usuń(wonderwoman)
Rodzice z molocha też są zadowoleni, ale jednak wybraliśmy mniejsze :) M. jest już duży, niedługo sam będzie chodził do szkoły, nie będzie pewnie chciał matki plątającej mu się pod nogami ;)
Usuńgood :)
OdpowiedzUsuń(wonderwoman)