Byczyliśmy się wczoraj w ogrodzie, grzejąc w słońcu i zapychając karkówką z grilla [1]. Sielankowy nastrój psuły jedynie meszki i komary. Jedyną niepogryzioną osobą okazał się H. (który i tak nie mógł być niczym przeciwinsekcim posmarowany, bo posiadaliśmy jedynie Off dla dzieci powyżej 6 lat). Czyżby to zasługa pełnej pieluchy? Czy coś innego niemowlęta w sobie mają, że ich robactwo nie gryzie? Proponuję, by koncerny farmaceutyczne to sprawdziły, bo węszę spore zyski.
[1] Tęsknie marząc, by zapić ją zimnym piwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz