środa, 19 lipca 2017

Czytam, choć o tym mało piszę

Doszłam w końcu do momentu, w którym zaczęły mnie nużyć kryminały. Serio. Chyba zaaplikowałam sobie zbyt dużą dawkę debiutantów kupionych w przecenie i muszę odpocząć. Jeden Galbraith na odtrutkę nie wystarczył.
Ostatnio przeczytałam (chwilowo autorkę i tytuł pominę, bo wyrzuciłam z pamięci, ale jak będzie zapotrzebowanie, to odnajdę) kryminał, którego akcja dzieje się w czasie II WŚ w Krakowie, a głównym bohaterem jest prywatny detektyw, Polak. I ten Polak owszem, ucieka czasami przed Niemcami, ale nie przeszkadza to w niczym, żeby wchodził sobie swobodnie do siedziby Gestapo (bo studiował z jednym z jej dowódców), żeby przesiadywał w kawiarniach dla Niemców, żeby uwodziła go bogata, piękna i wcale nie głupia niemiecka dama, wcześniej romansująca z najwyższymi urzędnikami Rzeszy. A ruch oporu dopuszcza go do tajemnic i daje mu misję.
I jeszcze że Gestapo robi sekcje zwłok zakatowanym przez siebie na przesłuchaniach Polakom.
Z historii jestem niestety słaba, ale naprawdę?

Po tym, gdy zaczęłam czytać Niebieski autobus Kosmowskiej (dlaczego dopiero teraz?! siedział w kindlu chyba od roku) wreszcie nie mam wrażenia, że ktoś robi ze mnie idiotę.

1 komentarz:

  1. "Niebieski autobus" najlepszy! Czytałam go jeszcze w czasach przedblogowych, koniecznie muszę znowu.

    OdpowiedzUsuń