czwartek, 20 grudnia 2012

Grzegorz Kasdepke, Wielka księga detektywa Pozytywki

Agencja detektywistyczna ,,Różowe okulary'' detektywa Pozytywki zajmuje mały, zbyt mały pokoik na poddaszu pewnej kamienicy. Detektyw na nadmiar zleceń nie narzeka, więc uzbrojony wyłącznie w kaktus, pomaga głównie mieszkańcom kamienicy: dzieciom, dozorcy panu Mietkowi, pani Majewskiej i in. Do kamienicy wprowadza się Martwiak, który również zakłada agencję detektywistyczną ,,Czarnowidz'', a 2 agencje w jednym miejscu to zdecydowanie za dużo. Martwiak to oczywiście bedgaj, a celem detektywa Pozytywki jest pozbycie się go, najlepiej poprzez wysłanie do więzienia.

Każdy rozdział to jedna zagadka. Niektóre są śmieszne i sympatyczne (np. o zagubionych skarpetkach), niektóre wymagają wiedzy (w jakim języku mówi się w Austrii czy gdzie żyją śledzie), a część wymaga wiedzy, która nie jest, a w każdym razie nie powinna być chyba dostępna zbyt małym dzieciom (dlaczego kumpel Martwiaka po długiej nieobecności jest blady czy jak się robi kawę po turecku).

Mojemu 6-latkowi podobało się, choć mam wrażenie, że wielu rzeczy (zwłaszcza całego tego wątku Martwiako-więziennego) nie rozumiał. Ale dla starszych jak najbardziej. Czyta się szybko i gładko, trochę nienachalnej dydaktyki, świetne, nieprzesłodzone ilustracje.

Wielka księga to 3 wydane wcześniej części: Detektyw Pozytywka, Nowe kłopoty detektywa Pozytywki i Pamiątki detektywa Pozytywki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz